Brawo! IKEA postanowiła zrobić coś ze swoimi zimnymi, skandynawskimi nazwami produktów. Nie uwierzycie – teraz nazwy firmy meblowej mówią o miłości!
Kampaniom reklamowym marki IKEA nigdy nie można było odmówić ciekawych kreacji i pomysłów odwołujących się do emocji. Również tym emitowanym w Polsce. Pamiętacie kampanię „Ty tu urządzisz” z Kleopatrą w roli głównej? Kwintesencja odwiecznego sporu pomiędzy mamusią/teściową, a córeczką/synową urządzającą się „na swoim”. Coś pięknego i jakże prawdziwego!
Niestety nigdy nie można było powiedzieć „coś pięknego” o samym namingu produktów dostępnych w tym sklepie. Owszem, koncepcja jakaś była i nadal jest – produkty dzierżą dość egzotyczne (dla nas, polskich konsumentów) nazwy wzięte prosto ze Skandynawii. Konkretnie rzecz ujmując: stoły, szafy, łóżka, lampy, wyciskarki do czosnku i inne cuda na kiju marki IKEA chrzczone są m.in. nazwami szwedzkich miejscowości, jezior, rzek, także wysp.
OK, pomysł jest. Ale co z tego? Czy komukolwiek z nas, komuś nieznającemu geografii Skandynawii cokolwiek mówi Holmsund, Festmaltid, Fjalla, Lisabo czy Orfjall? Czy te nazwy mówią cokolwiek o samym produkcie, jego właściwościach czy przede wszystkim korzyściach, jakie w sobie niesie? Absolutnie NIC!
Powiedzmy sobie szczerze: to zimne, często trudne do wymówienia i znaczeniowo puste nazwy. Żeby nie było aż tak źle: prawda, wpisują się w wizerunek skandynawskiej marki, są również na swój sposób unikatowe – w końcu żaden inny sklep nie nazywa w ten sposób swoich szaf czy tapczanów.
Nowa namingowa nadzieja
Specyficzna unikatować – fajnie, ale IKEA postanowiła jednak COŚ zrobić ze swoimi nazwami. Zapragnęła zaszczepić im więcej emocji, serca, przybliżyć do ludzi. Póki co, nie w Polsce, a w ojczyźnie marki, czyli Szwecji. I tylko w sieci – z pomocą projektu IKEA Retail Therapy.
W ramach akcji naming produktów został dopasowany do popularnych wyników wyszukiwania w szwedzkim Googlu. Ściśle rzecz biorąc, wybrane produkty dostały nazwy w pełni pokrywające się z określonymi frazami wpisywanymi w szwedzką wyszukiwarkę. Co ciekawe, nie są to jednak „zimne”, czysto produktowe hasła w stylu „dobry stół rozkładany” czy „najlepszy blat do kuchni”. Produkty dostały nazwy pokrywające się z popularnymi frazami dotyczącymi… emocji i relacji międzyludzkich!
Zobaczcie sami kilka ciekawszych przykładów, aby wyczuć, o co chodzi. Właśnie tak teraz zostały nazwane produkty marki IKEA:
- Ciężko wyciągnąć nastolatka z łóżka – wkrętarka
- Nie potrafi powiedzieć, że mnie kocha – tablica magnetyczna
- Nie odpisuje na SMS-y – ładowarka USB z trzema portami
- Zbyt nieśmiała, aby wyjść z kimś na miasto – fartuch kuchenny
- Jak odzyskać swoją EKS – wstążka prezentowa
- Córka wyszła na całą noc – dyskotekowa kula LED
- Jak dowieść, że mnie kocha – deska do prasowania
- Jak powiedzieć, że nie jestem zainteresowany – wyciskarka do czosnku
A więc teraz pani Johansson, która narzeka na niezbyt wylewnego w uczuciach męża (i szuka w Googlach pomysłu, co z tym fantem zrobić) dowie się, że może kupić tablicę magnetyczną, na której mąż wyzna jej miłość. A panu Larsson szukającemu w Googlach sposobu na wyciągnięcie syna z łóżka IKEA podrzuci pomysł zakupu nowej wkrętarki i zorganizowania porannego remontu.
Emocje i SEO
Przyglądając się projektowi bliżej, jak na dłoni widzimy, że wszystkie te nazwy firmy meblowej odwołują się do emocji, obracają się wokół problemów / wyzwań / radości związanych z relacjami rodzinnymi, partnerskimi. Tym samym mamy tu sporą dawkę emocji nam najbliższych, towarzyszących praktycznie każdego dnia. Wybornie współgra to z wizerunkiem IKEI jako marki również towarzyszącej nam codziennie, poprawiającej nasz komfort życia i wzajemne relacje – za pośrednictwem mebli oraz innych akcesoriów codziennego użytku.
Trzeba przyznać, że projekt IKEA Retail Therapy w ciekawy sposób łączy emocjonalne podejście do namingu z niezmiernie istotnym w sieci elementem SEO, czyli optymalizacją treści (tu: nazw produktów) pod wyszukiwarki. To nietypowe i oryginalne wyjście naprzeciw potrzebom użytkownika, który w wynikach wyszukiwania dostaje propozycję produktu w pełni pokrywającego się z jego pragnieniem, potrzebą (którą właśnie wpisał w wyszukiwarkę).
Pojawia się pytanie: czy pani Johansson szukając porad jak wyciągnąć syna z łóżka lub jak wydobyć z ust męża „Kocham cię” faktycznie skusi się na proponowany produkt. Oczywiście, nie zawsze, ale jak słyszymy w spocie promującym IKEA Retail Therapy: „przynajmniej pojawi się uśmiech na twarzy podczas dalszego googlowania”. W ten sposób oryginalna, opisowa nazwa produktu zwróci uwagę na główną markę. I o to chodzi.
Wszystkie nowe nazwy znajdziecie na stronie projektu: www.ikearetailtherapy.com.
Fot. www.ikearetailtherapy.com