Influencer wpływa na decyzje i zachowania swoich odbiorców, a jak nazwa agencji influencerskiej może wpływać na emocje? Tych pięć agencji robi to dobrze!
Influencer marketing jest coraz częściej stosowaną formą promocji marek, określonych produktów i usług poprzez tzw. liderów opinii. Zazwyczaj są to poczytni blogerzy, osoby cieszące się dużym zainteresowaniem (mające dużo fanów) na Instagramie lub popularni twórcy na Youtubie. Dawnych celebrytów – aktorów, artystów, sportowców zastępują nowi internetowi twórcy, spośród których wielu swoim wpływem, zasięgiem już bije na głowy tzw. osobowości telewizyjne.
Wraz z dynamicznym rozwojem branży pojawia się coraz więcej agencji specjalizujących się stricte w influencer marketingu. Sporo z nich sięga w nazwie do pojęcia „influencer”, ale są też takie, które komunikują kluczowe treści w bardziej pomysłowy i wyrafinowany sposób. Na te nazwy agencji influencerskich warto zwrócić uwagę. Oto pięć udanych przykładów oddziałujących na emocje.
Billion Dollar Boy
Ta nazwa urzeka swoim bezpośrednim charakterem, a jednocześnie ciekawym ujęciem tematu. W influencer marketingu chodzi o pieniądze. O pieniądze, które zarobi sam influencer na współpracy z marką, jak i marka na działaniach / postach / filmach influencera. Mówiąc o pieniądzach niejednokrotnie myślimy też o konkretnej wartości influencera. Och, jak lubimy takie wyliczenia: „Jeden post tej-i-tej-osoby jest wart X dolarów”. Pokażmy więc dolary w nazwie, jak robi to nowojorska agencja reklamowa.
Historia tej nazwy jest dość nietypowa. Sięga 2005 roku, gdy producent muzyczny Pharrell Williams utworzył markę odzieżową Billionaire Boys Club. Podobno jeden z ojców agencji Billion Dollar Boy miał zarezerwować domenę BillionDollarBoy.com z zamiarem odprzedania jej Pharrellowi… „Nie było jednak żadnego odzewu, więc zostaliśmy z tą niezapomnianą nazwą i świetną historią” – czytamy na stronie firmowej. Ile w tym faktów, ile kreacji: trudno powiedzieć… Jedno jest pewne: nazwa agencji jest bogata w historię i działa na wyobraźnię.
Red Pill
Pamiętacie scenę z filmu „Matrix”, gdy Morfeusz zamierza wprowadzić Neo do tego prawdziwego świata i daje mu wybór pomiędzy niebieską, a czerwoną pigułką? „Weźmiesz niebieską pigułkę, a historia się skończy, obudzisz się we własnym łóżku i uwierzysz w cokolwiek zechcesz. Weźmiesz czerwoną pigułkę, a zostaniesz w krainie czarów, a ja pokażę ci, jak głęboko sięga królicza nora.”
Nazwa agencji influencer marketingu z Londynu zachęca do wzięcia tej czerwonej pigułki. Ta pigułka to odwaga wyjścia poza utarte schematy, chęć zrobienia czegoś nowego, doświadczenia magii i zarazem bycia blisko prawdy. Moc symbolicznych odniesień zamkniętych w jednej, małej pigułce namingu. Ma ona bardzo uniwersalny wymiar, a rynek chętnie łyka właśnie takie nazwy.
Kingfluencers
Nazwa agencji reklamowej powstała w efekcie kontaminacji, czyli połączenia dwóch różnych pojęć. Kontaminacja ma taką zaletę, że z jednej strony komunikuje merytoryczną treść, a zarazem może mieć bardziej symboliczny wydźwięk. Właśnie taka jest nazwa Kingfluencers, która rządzi w królestwie szwajcarskich influencerów.
Widzimy w niej klarowne, a zarazem niebanalne nawiązanie do influencerskiej istoty działalności. Nie jest to jednak zwykły influencer, tylko sam król generujący dużo pozytywnych skojarzeń związanych z władzą, siłą, potęgą. Takie odniesienia optymalnie pasują do firmy, której celem, misją jest przecież zapewnienie potęgi markom poprzez siłę wpływu influencerów.
Buzzooka
Skojarzeniowo-symboliczna nazwa platformy dla influencerów funkcjonująca w Belgii. Kolejny ciekawy przykład namingu kontaminacyjnego. Fonetycznie mocne i trafne uderzenie z bazooki, które wywołuje hałas, gwar, szum (ang. buzz), stymuluje buzz marketing, sprawia, że zaczyna się mówić o danym temacie, który influencer wziął na cel. Odbiorcy oczekują mocnych i skutecznych działań, a uderzenie z Buzzooki obiecuje im to w nazwie.
Tears of Joy
Na koniec nazwa, choć w 100% anglojęzyczna, to zaczerpnięta z polskiego rynku. Łzy Szczęścia to nazwa oddziałująca na emocje, a taki zabieg w namingu, jak i szerzej: w przekazie reklamowym, zawsze się sprawdza, nie pozwala przejść obojętnie. Nazwa kreuje wizerunek agencji influencerskiej, która wywołuje łzy radości, w określony sposób porusza tworzonymi przez influencerów historiami. Tears of Joy to też określenie popularnej w mediach społecznościowych ikonki emoji, co dodatkowo wzmacnia połączenie marki z social mediami, w których udzielają się influencerzy.
Jeszcze nie wiesz, jak nazwać agencję influencer marketingu?
Podoba mi się Buzzoka. Kojarzy mi się z Buzzsumo i skutecznym marketingiem 🙂