Szukasz fajnej nazwy dla baru, pubu lub kawiarni? Weź przykład z oryginalnych nazw pubów z Anglii i odkryj skrywane pod nimi barwne historie.
Angielskie puby mają swój niepowtarzalny klimat. Kto miał okazję sączyć w jednym z nich bittera czy stouta, ten dobrze wie o czym mowa. Piwo smakuje tam zupełnie inaczej. W każdym łyku z nalanego do pełna kufla czuć coś więcej niż zwykłą chmielową goryczkę. To wieloletnia historia związana z tym konkretnym pubem – historia wyryta na ścianach wypełnionych grafikami, odciśnięta na długich, wysłużonych drewnianych ławach, jak i wypisana na twarzach starszych bywalców pubu, którzy po postawieniu jednej lub dwóch pint być może podzielą się jej fascynującą częścią.
To historia niejednokrotnie zawarta już w samej nazwie lokalu – nazwie, która w przeważającej większości nie powstała z przypadku, ma swój sens, kryje w sobie intrygującą, czasem zabawną, innym razem nieco dziwną lub dramatyczną treść.
Dziś zapraszamy w podróż szlakiem najciekawszych i najbardziej oryginalnych nazw pubów, jakie spotkać można na angielskim rynku. Szukając odpowiedzi na pytanie: jak nazwać kawiarnię, bar lub pub, warto łyknąć nieco wyspiarskiej inspiracji. Cheers!
Szukasz nazwy dla swojego lokalu? Wyślij zapytanie
The Swan with Two Necks – Łabędź z Dwiema Szyjami
W XII wieku w Wielkiej Brytanii łabędź został uznany za królewskiego ptaka. Co w praktyce oznaczało dla niego to wyróżnienie? Ptak stał się własnością dworu – tylko monarcha, jego świta i namaszczeni dostojnicy mogli hodować łabędzie, a sam ptak miał „zaszczyt” kończyć swój żywot w brytfannie tylko i wyłącznie na VIP-owskim stole.
W XV wieku do grona elity, która mogła szczycić się prawem posiadania łabędzi, dołączyły dwie gildie – Czcigodne Towarzystwo Winiarzy oraz Czcigodne Towarzystwo Farbiarzy. Na mocy decyzji monarchy przypadły im łabędzie żyjące na Tamizie. Aby odróżnić je od królewskiego stada i jednocześnie jakoś podzielić ptaki na obie gildie, zdecydowano o oznakowaniu łabędzi. Ptaki należące do Winiarzy dostawały dwa nacięcia na dziobie, a te należące do Farbiarzy – jedno nacięcie. Winiarze – dwa nacięcia, po angielsku: „two nicks”… Już wiecie o co chodzi?
Winiarze na szyldach swoich tawern zaczęli umieszczać wizerunek łabędzia z dwoma nacięciami, aby pochwalić się przywilejem posiadania królewskiego ptaka. Tak powstawały puby „The Swan with Two Nicks”, które po latach, w efekcie przekręcenia i deformacji zamieniły się w „Two Necks”, czyli dwie szyje.
The Bucket of Blood – Wiadro Krwi
Klimatyczna nazwa pubu wywodząca się z głębokiej Kornwalii, najbardziej wysuniętego na południowy-zachód hrabstwa Anglii. W XVIII stuleciu na wielką skalę kwitł w tych rejonach przemyt – do małych, ukrytych w zaroślach zatoczek przybijały statki wyładowane kontrabandą. Miejscowe władze przymykały oko na ten proceder zdając sobie sprawę, że dla biednej ludności pomoc w przemycie jest jedynym sposobem za zarobienie paru pensów. Natomiast urzędnicy kontroli skarbowej wysyłani z odległego Londynu nie byli już tacy tolerancyjni. W efekcie dochodziło do wielu nieprzyjemnych scysji pomiędzy nimi, a krewkimi Kornwalijczykami…
Tego dnia jeden z mieszkańców wsi Phillack poszedł, jak co ranek, nabrać wody ze studni. Gdy wciągnął łańcuchem wiadro – zbladł i momentalnie upuścił je na ziemię. W wiadrze woda miała wyraźnie czerwono krwisty odcień. Gdy zajrzał w otchłań studni wypatrzył tam odciętą głowę jednego z nielubianych urzędników skarbowych, którego zaginięcie zgłoszono kilka dni wcześniej. Historia zainspirowała do nazwania miejscowego pubu „The Bucket of Blood”.
The Red Lion – Czerwony Lew
Jedna z najpopularniejszych nazw, którą ochrzczono dużą ilość angielskich pubów. Od razu warto wyjaśnić, że z fantastyką nie ma nic wspólnego. Tym razem to czysto polityczna historia.
Jest druga połowa XIV wieku, na angielskim tronie zasiada Ryszard II. Młody król nie cieszy się zbytnią popularnością wśród poddanych. Ludzie zarzucają mu przesadną łagodność w stosunku do sąsiadów w porównaniu z jego wojowniczym poprzednikiem skorym do śmiałych podbojów. Coraz więcej Anglików zaczyna odwracać się od króla manifestując swoją sympatię do innego męża stanu – Jana z Gandawy. Jak to robią? Wywieszają na domach, tawernach i zajazdach herb rodowy Jana – czerwonego lwa – wyrażając w ten sposób swoje poparcie polityczne.
Co ciekawe, w odpowiedzi król Ryszard II nakazuje swoim poddanym z okolic Londynu wywieszenie jego godła z białym jeleniem. W ten sposób powstaje kolejna, równie popularna dziś nazwa angielskich pubów – „The White Hart”. Kto popiera Jana z Gandawy – pije pod Czerwonym Lwem. Sympatycy Ryszarda II wybierają Białego Jelenia.
Inna teoria na temat nazwy „The Red Lion” mówi, że owszem: odnosi się ona do herbu, ale nie Jana z Gandawy. Podobno aż 150 różnych rodów rozsianych po całej Anglii ma w herbie wizerunek czerwonego lwa. Wielu z nich otwierając pub lub tawernę doszło do wniosku, że to idealny motyw na nazwę dla baru.
The Silent Woman – Cicha Kobieta
Nadmierne gadulstwo bywa szkodliwe. Nawet bardzo szkodliwe. Boleśnie przekonała się o tym pewna kobieta. Dawno temu pracowała jako barmanka w jednym z angielskich pubów. Jako osoba pracująca za barem często wysłuchiwała najróżniejszych opowieści swoich klientów snutych nad pintą piwa. Nierzadko, po kilku głębszych, były to historie, których głośno powtarzać się nie powinno. Jeden klient przyznał się do zdrady żony, inny do włamania do sąsiada, jeszcze inny chwalił się, co udało mu się przeszmuglować na statku. Barmanka słuchała opowieści, ale co gorsza: miała długi język i ochoczo rozpowiadała je wszystkim wokoło. Marnie się to dla niej skończyło: w jednej wersji tej historii miejscowi ucięli barmance język, w innej posunęli się znacznie dalej – obcięli jej głowę uciszając kobietę na wieki. Legenda przetrwała w nazwie lokalu.
The Flying Bedstead – Latający Stelaż Łóżka
W latach 50-tych ubiegłego stulecia lokalne, niewielkich rozmiarów lądowisko w hrabstwie Nottinghamshire było świadkiem wielkich, epokowych innowacji. Testowano tutaj pierwsze na świecie pojazdy latające typu VTOL, tj. pionowego startu i lądowania. W roku 1953 brytyjska platforma doświadczalna opracowała pierwszy prototypowy pojazd tego typu. Ze względu na charakterystyczny kształt, zupełnie odbiegający od klasycznego samolotu nadano mu równie charakterystyczną nazwę. Pojazd zbudowany był z prostokątnego szkieletu, w środku którego znajdował się silnik, a nad nim siedzisko pilota. Nie miał żadnych skrzydeł ani śmigła. Wyglądał jak stelaż łóżka, został więc ochrzczony „The Flying Bedstead”. Miejscowi mieszkańcy postanowili upamiętnić to epokowe odkrycie „wnosząc” stelaż łóżka do nazwy dla kawiarni.
The Eagle and Child – Orzeł i Dziecko
Korzenie tej nazwy sięgają XIV wieku i dotykają marzeń pewnego Anglika, który od lat pragnął mieć syna. Sir Thomas Latham, bo o nim mowa, zbudował dom, zasadził drzewo, ale żona urodziła mu jak na razie tylko córkę, Isabel. Mimo wielu kolejnych prób, kobieta nie była w stanie ponownie zajść w ciążę. Thomas głowił się co robić, aż w końcu jego wielkie pragnienie pomogła zrealizować mu jego pokojówka. Kobieta w tajemnicy powiła dziecko, które ku wielkiej radości Lathama – było płci męskiej.
Mężczyzna bał się otwarcie powiedzieć żonie o narodzinach bękarta, więc wpadł na cwany plan jak przekonać kobietę do przygarnięcia dziecka. Postanowił ukryć chłopca w lesie pod drzewem, na którym zaobserwował gniazdo orłów. Chwilę później, niby przypadkiem, zabrał żonę w tę okolicę na spacer. „Zobacz, to dziecko musiały porzucić orły!” – krzyknął udając kompletnie zaskoczonego nietypowym odkryciem. Małżonka „kupiła” tę bajeczkę i zgodnie z oczekiwaniami – przygarnęła dziecko i zaczęła traktować jak własne. Wiele lat później, okoliczni mieszkańcy, aby zachować pamięć o tej historii – umieścili dziecko i orła na szyldzie gospody.
The Bag of Nails – Worek Gwoździ
Istnieją dwie teorie powstanie tej nietypowej nazwy dla pubu. Pierwsza odnosi się do mitologii rzymskiej, a konkretnie starorzymskich obrzędów zwanych bachanaliami wyprawianych na cześć Dionizosa, boga winnej latorośli i wina. Niektóre encyklopedie nazywają wręcz bachanalia „orgiastycznymi uroczystościami”, podczas których dochodziło do wielu przestępstw seksualnych. Naturalnie wino doskonale pasuje do tawerny, przestępstwa seksualne pominiemy, a gdzie w tym wszystkim worek gwoździ? Kluczem (do worka) jest angielskie tłumaczenie bachanaliów – „bachanals”. Słowo to w wymowie brzmi jak „bag of nails” – worek gwoździ. Oto sekret nazwy.
Druga teoria odnosi się do konkretnego budynku w Londynie, w którym powstał bar. Podobno w przeszłości urzędował tam kowal, który prowadził kuźnię lub sklep z artykułami żelaznymi. Nazwa pubu wzięła się z szyldu, jaki wisiał tam wcześniej – charakterystycznego dla tego typu działalności gwoździa lub całego worka z gwoździami.
The Tickled Trout – Połaskotany Pstrąg
Ryby na ogół łowi się wędką lub siecią, ale można (próbować) robić to również gołymi rękami – gdy nie ma się odpowiedniego sprzętu tudzież zezwoleń na łowienie. W Wielkiej Brytanii taka sztuka złapania ryby gołymi rękami ma nawet swoją nazwę – to właśnie „trout tickling”, czyli w wolnym tłumaczeniu: łaskotanie pstrąga. Co ciekawe, nie chodzi tu tylko o samo złapanie rybki, ale odpowiednie jej chwycenie, naciśnięcie na podbrzusze – symbolicznie: połaskotanie. Taki zabieg spowoduje chwilowe oszołomienie ryby, wprowadzi ją w stan „hipnozy”, która pozwoli bez szamotania wyciągnąć ją z wody na suchy ląd. Niejeden angielski pub zlokalizowany w bliskim sąsiedztwie rzeki przyjął taką nazwę, dzięki której właśnie dowiedzieliście się, że nawet pstrąg ma łaskotki.
The Star and Garter – Gwiazda i Podwiązka
Spodziewacie się pikantnej historii? Niespodzianka – zamiast Erosa będzie etos… rycerski. Mamy XIV wiek, na tronie zasiada król Edward III. Monarcha był wielkim pasjonatem legendy o królu Arturze. Chciał ponownie ożywić tę legendę – zbudować zamek na wzór Camelot, postawić w nim Okrągły Stół, a wokół niego posadzić najdzielniejszych rycerzy. Zamku nie udało mu się zbudować, ale powołał do życia elitarną formację składającą się z 24 najlepszych w królestwie rycerzy. Aby wybrańcy czuli, że tworzą ekskluzywne grono, każdemu z nich monarcha przyznał order. Był to Order Podwiązki, który do dziś pod nazwą Wielce Szlachetny Order Podwiązki funkcjonuje jako najwyższe odznaczenie cywilne i wojskowe Wielkiej Brytanii. O jego przyznaniu od początku istnienia decyduje sam król/królowa.
Skąd podwiązka w tak prestiżowym wyróżnieniu? Popularna teoria głosi, że na jednym z królewskich balów w Pałacu Eltham tańczyła urodziwa hrabina, której nieopatrznie zsunęła się z nogi podwiązka. Obecni na balu dworzanie widząc leżącą na środku sali podwiązkę zaczęli dworować sobie z tej sytuacji zerkając na speszoną hrabinę. Wówczas król Edward III wkroczył do akcji. Podniósł podwiązkę z ziemi i wciągnął ją na swoją nogę oznajmiając „Hańba temu, kto źle o tym myśli”. Słowa te do dziś wyryte są jako dewiza na insygniach Orderu Podwiązki.
Anglicy dumni ze swojej historii niejeden pub ochrzcili szlachetną podwiązką. Dla porządku dodajmy jak nazwa dla baru związała podwiązkę z gwiazdą. Chodzi tutaj o gwiazdę orderową, gdzie godło orderu – podwiązka nałożona jest na ośmioramienną gwiazdkę, którą zawsze nosi się na lewej piersi.
The Goat and Compass – Koza i Kompas
Choć trudno w to uwierzyć, w tej nazwie tak naprawdę nie chodzi o kozę, ani o kompas. Tu chodzi o samego Boga. Według legendy początkowo nazwa miała brzmieć „God Encompasses Us” (Bóg nas otacza), a więc otoczenie troską, opieką przez Boga. Po upływie wielu lat i przelaniu wielu litrów piwa, zrobiła się z tego koza (God → goat) oraz kompas (encompasses → and compass).
Zatem drążymy dalej szukając odpowiedzi na pytanie czemu Bóg miał otaczać troską ludzi żłopiących piwo w knajpie. Według jednej teorii pub powstał na szlaku uczęszczanym przez pielgrzymów. Religijny szyld miał ich zachęcić do wstąpienia na szklaneczkę czegoś dobrego. Inni twierdzą, że pub otworzył pewien bogobojny Anglik, który z jednej strony raczył swoich klientów mocnymi napitkami, a jednocześnie wiedział, że opatrzność nie patrzy na pijaństwo przychylnym okiem. Aby nieco „udobruchać” Boga – poświęcił mu szyld swojej tawerny.
Jak doszło do przekręcenia „God Encompasses Us” w „The Goat and Compass”? To możemy sobie tylko wyobrazić, gdy z podchmielonego męża (bywalca pubu) żona próbowała wyciągnąć informację, gdzie był cały wieczór.
„Byłem w God Encompassssessss”.
„Gdzie?”
„No, God En…com…pass… us”.
„Goat and Compass?”
„O, właśnie tam!”
Nie wiesz jak nazwać bar, pub lub kawiarnię? Wyślij wiadomość i zapytaj o nazwę dla siebie: